Zakup sprzętu miękkiego oznacza,
że albo chcemy po prostu mieć większy komfort dla stóp podczas
luzackiego zsuwania się z górki, albo chcemy trochę poświrować
na hopach lub halfpajpie. Mimo, że mamy ochotę na freestyle, nie
oznacza to, że przy zakupie sprzętu do takiej jazdy mamy pełną
dowolność. Oczywiście nikt nikogo do niczego nie zmusza. Jednak
dla uzyskania optymalnych efektów na śniegu, należy wziąć pod
uwagę kilka znaczących kwestii.
Co do firm
nic nie sugerujemy.
Każdy sobie wybiera w zależności od zasobności portfela,
osobistych preferencji, oddziaływania reklamy, no i oczywiście
od tego, czy na stoku chce uchodzić za (i tu pojawiają się
opcje): tzw. zorientowanego; nadzianego snoba, po którym nawet w
kolejce widać, że nie wie co to freestyle; wieśniaka, który jest
pięć lat do tyłu; i geja. A i tak najlepszą firmą jest :-)...
Deskę można kupić
nówkę w sklepie, ale można też zrobić niezły interes biorąc
używaną od kogoś. Raczej nie ważne z którego roku to model, ale
w jakim jest stanie, co widać gołym okiem (pod warunkiem, że nie
ma żadnej ukrytej ściemy). Więc aby nie wpaść, dobrze jest się
dłużej przyjrzeć takiej desce. A w sklepie na pewno możemy
liczyć na pomoc szanownej obsługi. Jak z każdym produktem
sklepowym, poza wyjątkami, rzecz prosta, tak i tu najczęściej im
deska lepsza, tym droższa.
Wybierając deskę freestylową
trzeba dobrać jej odpowiednią długość i twardość (może lepiej:
miękkość) do gabarytów ciała. Zbyt wielkiej filozofii tu nie ma.
Składowa pierwsza zależy głównie od wzrostu delikwenta. Istnieje
pewien zakres długości, który daje szansę na optimum
performance. Zakładając początkowe kroki (bo już jeżdżącym nie
ma co doradzać), deska postawiona na sztorc przed klatą wariata
nie powinna być niższa niż miejsce połączenia obojczyków. Ale
maksimum (to już raczej dla starych wyjadaczy) nie powinna
przekraczać wysokości nosa. Powiedzmy, że dla klasycznego
młodzieniaszka wzrostu 170cm stosowną byłaby decha o długości od
152 do 158cm. Co do wspomnianej giętkości, to reguła na początek
jest prosta - im decha bardziej giętka tym łatwiejsza początkowa
nauka. Potem to już różnie, jak kto woli. Ale na pewno do
halfpajpu nie może być zbyt twarda, bo musi się giąć przy
podjeździe pod ścianę.
W
wiązaniach reguła ceny
odzwierciedlającej jakość sprawdza się chyba jeszcze bardziej
niż w dechach. Tanie wiązania lubią "klękać" (urwane paski,
pęknięte klamry zapinające, luzujące się śrubki itp.). Zwrócić
należy uwagę, by miały wysokie i twarde backi, czyli tylne
wsparcie łydki (istotne przy jeździe na halfpajpie), klamry
wygodnie zapinające się (i odpinające), a zarazem mocno
dociskające but do deski. Wiadomo, że wszystkie wiązania
przykręcone są śrubkami, ale ważne jest, by miały dobry system
utrzymania wiązania w ustalonej pozycji (wybranym kącie). Przy
mocnej jeździe działają tam dość duże siły i słabe wiązania
lubią się same przekręcać wokół własnej osi.
A
jak są ustawione?
Minione mody ustawiały już wiązania na całej długości deski i
pod wszystkimi kątami. Wydaje się jednak, iż wytworzył się już
pewien kanon freestylowy, dający oczywiście pewien zakres
swobody. Ustalił on, że rider stoi na desce w zasadzie w swojej
najbardziej naturalnej pozycji, jaką może przyjąć podczas jazdy,
a przede wszystkim w czasie wykonywania podniebnych ewolucji.
Uwzględnia ona naturalną dominację jednej nogi, a jednocześnie
możliwość jazdy na drugą nogę, czyli niejako tyłem do przodu (z
angielska: switch stance). Oznacza to, że stopy rozstawione są
nieco szerzej niż na szerokość bioder, przesunięte nieco
bardziej na tył deski (od punktu centralnego). Kąty ustawienia
są sprawą bardzo indywidualną i najlepszym sposobem jest
spróbowanie po kolei kilku ustawień, a nie sztywne pozostanie
przy pierwszym wybranym. W pewnym momencie wyczujemy, że w
którymś czujemy się najlepiej, najłatwiej nam się jeździ i przy
takim można zostać. Powiem tylko, że the beściaki na pajpie
(oczywiście poza wyjątkami) mają z przodu od 15 do 25, a z tyłu
od -6do 6.
W
przypadku butów
jest chyba
najmniej obostrzeń. Oczywiście ważne, by były wygodne. Co za tym
idzie, jeśli można kupić używkę deche i wiązania, to buty lepiej
kupić nowe. Jest
wtedy pewne, że wkładka ułoży się do naszej stopy. Spokojnie
pociągną dwa, a może i trzy sezony. Przymierzając nówki w
sklepie wybierzmy taki rozmiar, by pasowały na styk, a nie już z
rezerwą na drugą czy trzecią skarpetę. Bo w trakcie jazdy
wkładka zawsze się trochę rozbija i ową rezerwę zyskujemy i tak.
Wymogi freestylowe są właściwie tylko takie, żeby cholewka nie
była zbyt niska i by dawała pewną stabilność dla stawu
skokowego.
Jeżeli wybrałeś freestyle,
to znaczy, że dobrze wybrałeś. Teraz naciągnij tylko staruszków
na zakupy i niedługo będziesz mógł przetestować sprzęcik w
naszych górach.
<--
wstecz |